Moje zainteresowania koncentrują się na obszarze, który mógłbym określić jako przekrój, czyli inaczej część wspólna, dwu dziedzin ludzkiej działalności badawczo-technicznej. Pierwsza z nich to inżynieria finansowa inżynieria finansowa. Encyklopedyczna definicja tego pojęcia sprowadza je zwykle przede wszystkim do metod konstrukcji nowych instrumentów finansowych na bazie już istniejących. Klasycznym przykładem są kontrakty terminowe oraz opcje. Interesujące jest, że opcje są niekiedy definiowane i rozliczane nie na bazie indeksu (np. akcyjnego) ale opartego na nim kontraktu terminowego (być może ze względu na większą „ciągłość” notowań tego ostatniego). Można więc myśleć o nich w kategoriach instrumentu pochodnego „wyższego poziomu”. Nawiasem mówiąc, o tej ciekawostce dowiedziałem się, kiedy miałem wiele lat temu okazję słuchać wykładów o tej tematyce, jakie na Politechnice Wrocławskiej prowadził prof. Rafał Weron, współautor znakomitej książki „Inżynieria finansowa: wycena instrumentów pochodnych, symulacje komputerowe, statystyka rynku”. Drugim, bardziej zaawansowanym aspektem inżynierii finansowej jest wycena instrumentów pochodnych, dokonywana często z wykorzystaniem teorii równań różniczkowych, analizy stochastycznej a także sięgając do metod z zakresu fizyki matematycznej.
Natomiast
ja, nie umniejszając oczywistej wagi i znaczenia wymienionych wyżej
zagadnień, na tę dziedzinę nauki i techniki patrzę pod jeszcze
innym kątem. Postrzegam ją jako narzędzie do tworzenia i badania
strategii operowania na rynkach, w szczególności rynkach
pochodnych, ale nie tylko. Dalszymi zadaniami, jakie stoją przed
inżynierem finansowym jest tworzenie złożonych systemów
transakcyjnych na bazie istniejących elementarnych strategii.
Obrazowo ujmuję to tak: każda, nawet prosta strategia operująca na
określonym rynku i instrumencie (jak kontrakt czy para walutowa)
sama staje się instrumentem finansowym, który w pewnym sensie „żyje
własnym życiem”. Zarazem prostych strategii można utworzyć
mnóstwo, chociażby w postaci rodzin indeksowanych parametrami
liczbowymi, co opisałem ostatnio w przykładzie wprowadzającym.
Z
tych strategii następnie,jak z cegiełek, można tworzyć bardziej
złożone konstrukcje, niczym budowle architektoniczne. Metod ich
łączenia jest również bardzo wiele: od prostych połączeń
równoległych, poprzez hierarchiczne, aż do modeli przełączanych
z użyciem rozmaitych metod adaptacyjnych. I tutaj właśnie
pojawiają się zadania z zakresu inteligencji obliczeniowej, zwanej
też niekiedy obliczeniami inteligentnymi. Dziedzina ta
jest często niesłusznie sprowadzana wyłącznie do sieci
neuronowych, traktowanych (pewnie ze względu na popularność nazwy)
jako synonim sztucznej inteligencji. W rzeczywistości obejmuje ona
również inne zagadnienia z bardzo szerokiego zakresu: algorytmy
ewolucyjne, genetyczne, jak również systemy rozmyte. Wybrane metody
i algorytmy z tego obszaru będą więc wykorzystywane do konstrukcji
i rozwijania opisywanych tutaj systemów transakcyjnych.
Kontynuacja wątku tutaj.
Kontynuacja wątku tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz