Barw, których nie wymienię, że wystarczy w żółtych
Promieniach je zobrazić, strzępki lecą bryzgów
Z projektorki poruszeń, tu na środku półki,
Niespadającym rojem indeterminizmu.
Wyroił się sierpowo, gdzieś w drogi połowie,
W pniu szesnastym bo w sierpcu pni trzydzieści jeden.
Na niebie klarowanym, w odcudzonym słowie,
W sicie całym wciąż dziury szuka. Po co? Nie wiem.
Pewnie będzie tak błądził po tym gęstym świecie.
Nie twierdzę że milenia. Dajmy na to, wieki.
W którymś z owych kilkuset, niechby letnim, lecie
Drogę w końcu odnajdzie do technopasieki.
A cóż ja teraz mogę? Modlić się by szkody
Komuś nie wyrządziły gorzkie jego miody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz