niedziela, 19 sierpnia 2012

O inżynierii finansowej oraz inteligencji obliczeniowej

Jak nadmieniłem w końcowym akapicie Wstępniaka, prędzej czy później (a najlepiej tak szybko jak się da) powinienem wytłumaczyć się z mądrze wyglądających i brzmiących haseł w tytule i podtytule mojego bloga. Odpowiednie wyjaśnienia, a przynajmniej ich próbę, zamieszczam zatem w dzisiejszym tekście.

Moje zainteresowania koncentrują się na obszarze, który mógłbym określić jako przekrój, czyli inaczej część wspólna, dwu dziedzin ludzkiej działalności badawczo-technicznej. Pierwsza z nich to inżynieria finansowa inżynieria finansowa. Encyklopedyczna definicja tego pojęcia sprowadza je zwykle przede wszystkim do metod konstrukcji nowych instrumentów finansowych na bazie już istniejących. Klasycznym przykładem są kontrakty terminowe oraz opcje. Interesujące jest, że opcje są niekiedy definiowane i rozliczane nie na bazie indeksu (np. akcyjnego) ale opartego na nim kontraktu terminowego (być może ze względu na większą „ciągłość” notowań tego ostatniego). Można więc myśleć o nich w kategoriach instrumentu pochodnego „wyższego poziomu”. Nawiasem mówiąc, o tej ciekawostce dowiedziałem się, kiedy miałem wiele lat temu okazję słuchać wykładów o tej tematyce, jakie na Politechnice Wrocławskiej prowadził prof. Rafał Weron, współautor znakomitej książki „Inżynieria finansowa: wycena instrumentów pochodnych, symulacje komputerowe, statystyka rynku”. Drugim, bardziej zaawansowanym aspektem inżynierii finansowej jest wycena instrumentów pochodnych, dokonywana często z wykorzystaniem teorii równań różniczkowych, analizy stochastycznej a także sięgając do metod z zakresu fizyki matematycznej.

Natomiast ja, nie umniejszając oczywistej wagi i znaczenia wymienionych wyżej zagadnień, na tę dziedzinę nauki i techniki patrzę pod jeszcze innym kątem. Postrzegam ją jako narzędzie do tworzenia i badania strategii operowania na rynkach, w szczególności rynkach pochodnych, ale nie tylko. Dalszymi zadaniami, jakie stoją przed inżynierem finansowym jest tworzenie złożonych systemów transakcyjnych na bazie istniejących elementarnych strategii. Obrazowo ujmuję to tak: każda, nawet prosta strategia operująca na określonym rynku i instrumencie (jak kontrakt czy para walutowa) sama staje się instrumentem finansowym, który w pewnym sensie „żyje własnym życiem”. Zarazem prostych strategii można utworzyć mnóstwo, chociażby w postaci rodzin indeksowanych parametrami liczbowymi, co opisałem ostatnio w przykładzie wprowadzającym.

Z tych strategii następnie,jak z cegiełek, można tworzyć bardziej złożone konstrukcje, niczym budowle architektoniczne. Metod ich łączenia jest również bardzo wiele: od prostych połączeń równoległych, poprzez hierarchiczne, aż do modeli przełączanych z użyciem rozmaitych metod adaptacyjnych. I tutaj właśnie pojawiają się zadania z zakresu inteligencji obliczeniowej, zwanej też niekiedy obliczeniami inteligentnymi. Dziedzina ta jest często niesłusznie sprowadzana wyłącznie do sieci neuronowych, traktowanych (pewnie ze względu na popularność nazwy) jako synonim sztucznej inteligencji. W rzeczywistości obejmuje ona również inne zagadnienia z bardzo szerokiego zakresu: algorytmy ewolucyjne, genetyczne, jak również systemy rozmyte. Wybrane metody i algorytmy z tego obszaru będą więc wykorzystywane do konstrukcji i rozwijania opisywanych tutaj systemów transakcyjnych.

Kontynuacja wątku tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz