Przy przygodnym potoku pozornie przystanę,
Obraz znów zbyt szeroki w zacięciu zwężając,
W granitów potrzaskanych się otulę ścianę -
Przez szczeliny jej czmycha czasem lis lub zając.
Roztrząsnąwszy rozległe - raczej równolegle
Do przyrody wychwytów skalno-wodno-zwiewnych -
Do jeziora poziomu redukcją dostrzegłem
W małym, w oczach niknącym innej miary przepych.
Sieci splątanych sterty, susząc się statecznie,
W oczkach swych milenijnych dawno już ukryły
Dzbany westchnień bezradnych pełne - pod swym wieczkiem
Każdy skostniałej lekko gram pomieścił siły.
Trzeciej, troskliwie trącej technologii tutaj
Trzeba, by się uzwiewnił Dżin mego uczucia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz