W przewiedniu przedwikłanym, zakątniastą rączej,
Chyć chownie chodo-cennej, ciasnej ciemni cieśni,
Dowodziła się samą, by piałki wystrączek
Wmiął ton w biagę obrugłą, którą ID-cy wnieśli.
Gruwując gruwowaną gruw gruwiennych gruwni,
Podzwarli niedowiertną w solski nadton fielki,
Między sobą w podsmokach, choć wyzornie mówni,
Odwzorzając wywlaski co do znej krobelki.
Było ich tam niedbało, na dnach pomalutkich,
Furmoczac, bulcząc w ciegu popłaskiego zroju,
Skarywały wymiennie niewystatek skótki,
Władąc się naprzódpoprzek w przyjasnym powoju.
I podzmąci się skrajnią swą przewielka latnia,
Gdy znów zławi się przy niej przeciecha psubratnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz