W przedświtowych przetknięciach niekiedy skrywana
Półwicekrólewskiego dworu tajemnica,
Że przez siatki bezczelnej dziś, z samego rana
Oczko chyłkiem czmychnęła, wie cała stolica.
Choć uszczelnia je pilnie nadworny podczaszy
Z pucharów den osadem, dopiero do głowy
Po fakcie mu przybiegnie, pohuka, postraszy,
Wiedza, jak ryzykowne są poranne łowy.
Lecz bezkrwawe, więc myśląc, co myślą ustrzelił
Pseudoćwierćimperator, sądzę, że nie zblednie
W sensacjach nieskrywana. Minionej niedzieli
Okazje były przednie: nawet dzik lub niedźwiedź...
A w końcu coś pokręcą z tymi trofeami
Monarchowie, co stają zawsze przed świtami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz