Ostrym swym zakończeniem już od rana spulchnia
Zapieczonych warg pola każde z tych narzędzi.
W swych głęboko podskórnej ziemi szmatach usta
Tajemnicę mą więżą - kto ją z nich wypędzi?
Wśród łanów zbóż owiosnych, przy tym niewysianych,
Jeziorko zasadziłem, bagniste przyziemnie.
Narzędziem - teraz innym - fałd cuchnącej piany
Z powierzchni jego zbiera, a wszystko przeze mnie.
Moją to było winą, że kontener ziarna,
Na cnót nam chwałę dany, szczodrze zmarnowałem?
Nie rozdaje rozgrzeszeń fermentacja czarna
W okrągłych pól narożach pod kompostu zwałem.
Może ożywczą wartość dodaną ma siła,
Co odejdzie tak nagle, jak się nie zjawiła?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz