W migawkach wskazywane, kiedyś przed dekadą
Jedną, czasem wieloma, wrysowywać miały
W wielokątne struktury prędko, nim odjadą,
Obraz pseudokompletny, tak zwodniczo cały.
Przy ochoczo ujętym pstrym paradygmacie,
W papierów stosach, z biurek zrzucanych na nowo -
Pożółkłych bowiem w schedzie po dziadku lub tacie
Przejętych - trudno trafić na właściwe słowo.
Słowo - klucz, wytrych albo nawet łom potężny
Za pobożnym lub świeckim ukryte obrazem.
Gdy znajdzie, wnet użyje, muskuły napręży
W dynamometrii sam swym będąc drogowskazem.
Lecz z korozją podstępną, gdzieś głęboko w ścianie,
W zamku sekretnym utkwi narzędzie złamane.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz