Dlaczego wciąż nie mogę wyrwać się z tej matni?!
Wyobraźni wytworów srebrzyste okruchy
Rozsypuję znów wokół. Zaiste ostatni
Dureń dojrzeć by zdołał, jaki jestem głuchy.
Głuchy na może proste, zwyczajne wezwanie,
Które w literek rządkach co dzień ku mnie bije.
A ja na prawym ciągle przyklękam kolanie
Przed swej własnej potęgi godłem, już po szyję
Tkwiący w głębi próżności, kręcący się w wirze
Płynnej a tak skalistej masy niezjawienia.
Na mapie myśli prądy chcę odnaleźć chyże
A prawdziwy huragan zbywam w mdłych westchnieniach.
Jak się znaleźć nie umiem w tym cholernym świecie,
Niech mnie w końcu porządnie któryś głaz przygniecie!
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz