Od tak dawna planuję jakieś przedsięwzięcie,
Choćby w swoim ogródku zasiać coś na grządce.
Imperatyw działania tkwi wciąż we mnie święcie,
Sygnały mi posyła co rano naglące.
Przed dom wyjść, choć na ganek (gdy w czasie zarazy),
W nieba błękit popatrzeć, ślad palcem rysując
W otaczającej aurze. Świetliste obrazy
Czasem do mnie przychodzą, gdy siedzę pod tują.
I pod tym drzewem właśnie, na małej ławeczce
Analiz nowych wstęgę zacznę snuć srebrzystą.
Z lekką tylko abstrakcją, wirtualnie sprzeczne
Hipotezy formując, by je wysłać w przyszłość.
A też się porozglądam, na piasku układy
Pod drzewem przepatrując, czy to Czyjeś ślady...
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz