W bezsufitowych łaźniach oraz audytoriach
Ściskając się za nogi, tam przeważnie nocą
Bez słowa się rozgrywa dyspersyjna orgia.
Strugi wzorów tajemnych, wprost niestrukturalnych,
W zbiorowym swoim szale natrętnej kompresji
Wieńce poszóstne tworzą wokół śniętej palmy,
Patrząc, jak wiele butli w jej pniu wciąż się mieści.
Zawartość ignorując wszystkich owych naczyń,
Zmysłów swych obiektywy w namiętnym zgorszeniu
W niebo bez gwiazd kierują. Król i tak zobaczy
Kolokwialne ich wnioski w Jego Oka mgnieniu.
O tym, jak wiele dotąd, na tej tłustej kanwie
Dysertacji powstało, tylko sam Dziekan wie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz