niedziela, 2 lutego 2020

Na plac mój dziś wszedł nędzny ten opryszek

W półkuliste tu kształty równo przystrzygane
Martwopłotu gałęzie gwałtownie ożyły,
Gdy w pękniętą już wcześniej znów przywalił ścianę
Zwisającą nad nimi jegomość przemiły.

Choć naręcza przeróżnych, również złych tych wieści
Wnosi w moje obejście na swojej łysinie,
Przy drodze, którą chadza, ja muszę umieścić
Przeszkodę, co znienacka tuż przed nim wychynie.

Właśnie się znów uśmiecha, min rozczulających
Z twarzy swojej dziesiątki gdzieś tutaj rozłoży,
Bym po słońca zachodzie poprzez parku grządki
Krocząc w błysków feerii trafił do mej loży.

Obaj czekamy, kiedy zjawi się znienacka,
Jedna z tych naszych wspólnych, znów pyszna zasadzka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz