Normalnie szlag mnie trafi! Dzień, wieczór, to samo.
W warowni mojej blanki uderza bez przerwy
Powietrza mas spiętrzenie tuż za (cienką) ścianą,
Jak wojenna pożoga z wtórem setek werbli.
Specyficznym swym stylem muzyka klubowa
W planowaną w kampanii serię krwawych bitew
Szczęk oręża wciąż wplata w remix-ach od nowa,
By od rana się toczyć basu ciężkim beat-em.
Jedyną mą nadzieją Rycerz Czarny, szczery,
W słowie danym niezłomny - zebrał już na szańcach
Oddziały doborowe, zbrojne w swe stoppery.
Na opornego wkrótce uderzy mieszkańca.
Średniowieczną poczują ulgę moje uszy,
Gdy empetrójek kopie wszystkie mu pokruszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz